Pewnie niewielu uwierzy, ale przebudziłem się w okolicach 4 nad ranem i poszedłem sprawdzić jak się miewa moje "maleństwo" :o) a że miało się dobrze, poszedłem sobie dospać...
Po "dospaniu" moje pierwsze kroki, skierowałem do kosza z baniakiem :o)
I stwierdziwszy że jest OK spokojnie rozpocząłem dzień.
Fermentacja ciut zmniejszyła swoją intensywność.
Teraz bulgotało w dłuższych odstępach czasu a nie strzelało salwami gazu, choć te buuuulgoty są dłuższe.
Doglądam moje "maleństwo" kilka razy w ciągu dnia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz